Przeglądając jakiś czas temu oferty pracy w Holandii natknąłem się na ogłoszenie o pracę na stanowisko Projektant ogrodów w Holandii. Pośpiesznie otworzyłem stronę z ogłoszeniem i zacząłem czytać. Jak się okazało Agencja Doradztwa Personalnego umieściła ogłoszenie o pracę swojego klienta, który jest firmą zajmującą się architekturą krajobrazu. Pierwszym fragmentem, na który przerzuciłem wzrok były oczywiście wymagania – dla mnie o tyle istotne, że jeśli bym ich nie spełniał, to dalsze czytanie oferty pracy nie miałoby sensu.
Jak się okazało spełniam w większości postawione wymagania – posiadam wykształcenie wyższe kierunkowe (wymagane było minimum średnie), posiadam doświadczenie wieloletnie (minimalne określone przez pracodawcę to 1 rok), język angielski znam na poziomie komunikatywnym, posiadam prawo jazdy (czynne) i jestem gotowy w krótkim czasie podjąć zatrudnienie.
Wszystko fajnie, ale czym będę się zajmował i co oferuje mi ze swojej strony pracodawca? Ano do moich obowiązków będzie należało dosłownie wszystko: od całkowitego projektowania ogrodów, po realizowanie stworzonych przeze mnie projektów a na kontakcie z klientem skończywszy. Cóż, duże wyzwanie, ale wyzwania są po to, żeby je podejmować.
Ale najlepsze na koniec, czyli co pracodawca jest w stanie mi zaoferować w zamian? Wynagrodzenie powyżej przeciętnej wraz z prowizjami od każdego projektu zgodnego z zamówieniem klienta.
Kolejną kwestią jest pakiet relokacyjny – bardzo szeroki, bowiem zawiera: mieszkanie (nie zakwaterowanie, lecz mieszkanie na wyłączność), pokrycie kosztów transportu, ubezpieczenie i uwaga – wyżywienie w formie obiadów pracowniczych. I jak tu odmówić? Wyszło tak, że w Polsce otrzymałem bardzo przyzwoite zlecenia, ale gdyby nie one – bez zastanowienia aplikowałbym na takie ogłoszenie do takiego pracodawcy.